Przede mną stał nie kto inny, jak Draco Malfoy we własnej osobie.
Miał na sobie białą koszulkę i dżinsy. Mimo tego, że był ubrany z pozoru zwyczajnie, trzeba przyznać, że na swój sposób wyglądał imponująco. No oczywiście, przecież to Malfoy. Mógł mieć okropny charakter, ale urody odmówić mu nie można.
Przez chwilę i ja dałam się ponieść jego urokowi. Wpatrywałam się w niego jak w jakiś posąg i nie potrafiłam przestać. Zapomniałam, że go nienawidzę i trwałam tak, sekunda po sekundzie, gapiąc się na blondyna.
Otrząsnęłam się z transu dopiero wtedy, kiedy usłyszałam chrząknięcie chłopaka. Pokręciłam głową, usiłując przywrócić sobie racjonalne myślenie i wtedy usłyszałam jego cichy śmiech.
- Co, aż tak na ciebie działam? - powiedział, wyraźnie rozbawiony.
Na te słowa o mało co się nie zarumieniłam i... Na Godryka! Co się ze mną dzieje! Przecież Malfoy to skończony kretyn... Ogarnij się, Astorio - nakazałam sobie w myślach.
Próbowałam także odnaleźć w jego głosie sarkazm, ironię - cokolwiek. Niczego jednak, poza normalnym rozbawieniem, nie wyczułam.
- Pff - parsknęłam. - Chyba niepoprawnie odczytujesz moje intencje. Jestem zaskoczona, bo to raczej nie jest normalne, że ktoś nagle pojawia się jak gdyby nic w środku lasu i...
- Nie pojawiam się tu bez powodu - przerwał mi.
Dopiero teraz zauważyłam, że w prawej ręce trzyma, prawdopodobnie zmniejszoną zaklęciem, walizkę.
- Jak ty... - zaczęłam, lecz nie mogłam dokończyć, bo Draco mi uciął:
- Teleportacja. Mówi ci to coś?
Och... Teleportacja! Nie miałam pojęcia, jak to się stało, ale kompletnie zapomniałam, że w tym miejscu znajdował się punkt teleportacyjny. I to by wyjaśniało pojawienie się Malfoy'a akurat tutaj...
- Jasne - bąknęłam cicho, za bardzo nie wiedząc, jak się zachować.
- A więc... Będziesz tak stała czy uprzejmie zaprowadzisz mnie do swojego domu? - zapytał, zbliżając się do mnie ze swoją walizką.
- Ee... - wyjąkałam. - No to chodź za mną.
O dziwo, Draco nie skomentował mojego jąkania, tylko skinął głową. Tym razem nie mogłam wyczytać z jego twarzy żadnych emocji.
Podniosłam się z pnia drzewa, o który wciąż byłam oparta i zawróciłam, schodząc na ścieżkę.
Nie zaszczyciłam Dracona nawet spojrzeniem. Słyszałam jego kroki za sobą, więc mogłam być pewna, że idzie za mną.
Nikt z nas się nie odzywał. Panowała cisza absolutna. W końcu, kiedy byliśmy już blisko, postanowiłam ją przerwać:
- Lepiej się przygotuj, Malfoy. Moja siostra urządza obiad na twoje powitanie.
Chciałam, by zabrzmiało to jakoś nieprzyjaźnie, ale nie udało mi się mówić takim tonem.
- Naprawdę? - Usłyszałam od niego.
Zdusiłam ochotę obejrzenia się za siebie.
- Tak.
O mało co nie dodałam, że od rana Dafne przygotowywała się do jego wizyty i jak mnie tym denerwowała. Nim zdążyłam jednak powiedzieć choćby słówko na ten temat, znaleźliśmy się przy głównej bramie wejściowej.
Weszliśmy prosto do ogrodu, który dosłownie zachwycał swoim pięknem. Wcześniej się nie rozglądałam, bowiem biegłam szybko, ale teraz mogłam podziwiać rosnące w nim kwiaty i rośliny. I co z tego, że robię to prawie codziennie... Po prostu wciąż nie mogę się napatrzeć.
- Wasz ogród jest piękny - Odezwał się głos za moimi plecami.
Odwróciłam się gwałtownie i ze zdziwieniem popatrzyłam na Dracona.
- Co? Mówię, co myślę - powiedział spokojnie.
- Nic - szepnęłam, prawie niesłyszalnie i odwróciłam się, by znów zacząć iść powolnymi krokami w stronę ogromnego domu. On podążył za mną.
Zdziwiła mnie jego reakcja. Dziwiło mnie również jego zachowanie. Malfoy, którego znałam nigdy nie okazywał swoich uczuć i emocji. Malfoy, którego znałam był sarkastycznym dupkiem i przeciwieństwem tego Malfoy'a, który właśnie szedł za mną. Czy wyciągnął wnioski z wojny i się zmienił? Wątpię, ale jego postawa była co najmniej dziwna.
Ledwo przekroczyliśmy próg domu, Dafne już doskoczyła do nas prawie w podskokach, aż za nadto radosna.
- Witaj, Draconie! - wykrzyknęła, a ja miałam wrażenie, że zaraz rzuci mu się na szyję. Na szczęście, nic takiego się nie stało.
O moim stroju nie wspomniała nic. Zresztą, Draco był również normalnie ubrany.
- Cześć, Dafne - odpowiedział jak gdyby nic.
- Jesteś głodny? Ach, co to za pytanie, oczywiście, że jesteś. Przygotowałyśmy z Astorią posiłek dla ciebie - szczebiotała.
Miałam głęboką ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem. Ledwo się przed tym powstrzymałam, pozwalając sobie jedynie na niemal niewidoczny uśmiech. Dafne ewidentnie podlizywała się Draconowi i właśnie to mnie tak śmieszyło.
Dafne skierowała się do salonu, odbierając walizkę Draconowi i stawiając ją gdzieś w kącie, a my nie mieliśmy innego wyboru, jak tylko podążyć za nią.
Siadłam do stołu, nie odzywając się ani słowem. Moja siostra usiadła naprzeciwko mnie, na przeciwległym jego krańcu, za to Malfoy zajął miejsce obok mnie. Przez to poczułam się odrobinę nieswojo, ale usiłowałam nie zwracać na to uwagi.
Jednym machnięciem różdżki Dafne na talerzach każdego z nas pojawił się posiłek składający się z małej pieczeni, ziemniaków i sałatki.
Zaczęliśmy jeść, a Dafne gawędziła o różnych sprawach, począwszy od tego, jaka to nasza okolica jest piękna i jak Draconowi będzie tu wspaniale przez następny miesiąc, na historiach z dzieciństwa skończywszy.
Draco momentami potakiwał i dodawał coś od siebie, lecz sporadycznie. Ja natomiast prawie wcale nie słuchałam wywodu siostry. Wydawało mi się, że młody Malfoy tak samo jak ja nie ma ochoty na taką rozmowę. Czy Dafne naprawdę tego nie widziała?
Po skończonym poczęstunku cała nasza trójka wstała od stołu.
- Dziękuję - Draco znów silił się na uprzejmość, co wzbudziło moje podejrzenia.
- Nie ma za co. Draconie, czy miałbyś ochotę teraz co nieco pozwiedzać? - zapytała Dafne.
- Z przyjemnością.
- Świetnie! Astorio, pokaż naszemu gościowi, gdzie jest jego pokój, a zaraz potem idziemy na spacer - poprosiła mnie.
Kiwnęłam głową.
- Chodź - zwróciłam się do Malfoy'a.
Poszliśmy na górę, a o drodze blondyn zabrał swoją walizkę. Czułam na sobie jego spojrzenie, które wywoływało we mnie mrowienie.
- To tutaj - Pokazałam mu drzwi do pokoju, w którym miał spać.
Otworzyłam je i weszliśmy do wnętrza. Pomieszczenie ogólnie było duże. Na środku znajdowało się wielkie łóżko z satynową pościelą, obok którego stały dwa, obite aksamitem fotele. Przy oknie z jedwabną firanką ustawiona była średniej wielkości brązowa szafa.
Draco oparł swoją walizkę o ścianę, wyciągnął swoją różdżkę i powiększył ją zaklęciem. W tej samej chwili dobiegł nas głos Dafne:
- Draconie, Astorio, chodźcie!
- Idź, Malfoy. Powiedz jej, że ja zostaję - oświadczyłam.
Draco wyszedł na korytarz, ale zaraz się odwrócił.
- Na pewno nie idziesz?
- Na pewno - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Wyszłam z pokoju za nim, ale skierowałam się w stronę łazienki. Kiedy się tam znalazłam, popatrzyłam w lustro.
Co się ze mną dzieje? Draco Malfoy to mój wróg, a tymczasem... Tymczasem dałam się ponieść jego urokowi. Nie mogę na to więcej pozwolić! Nie chciałabym stać się jak te dziewczyny, które niegdyś w Hogwarcie latały za nim, szalejąc z "miłości", jeśli tak to ujmę. Z drugiej jednak strony gdzieś w głębi serca wiedziałam, że nigdy w życiu nie byłabym taka.
Jest jeszcze to dziwne zachowanie Malfoy'a, o Dafne już nawet nie wspominając. Czy to możliwe, że się zmienił? Nie wiem.
A jeśli on coś kombinuje...? Znając go, ta opcja jest bardzo prawdopodobna. Co miałam zrobić, żeby to sprawdzić?
Śledzenie chłopaka nie wchodziło w grę. W głowie miałam pustkę. I nagle sobie przypomniałam. Walizka!
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, co oznaczało, że Draco i Dafne wyszli. Wiedziałam, co mam robić.
Szybkim krokiem wyszłam z łazienki i w mgnieniu oka znalazłam się w tymczasowym pokoju Dracona. Podeszłam do czarnego bagażu i zabrałam się za jego otwieranie. Spodziewałam się, że będzie zamknięty jakimś zaklęciem, ale tak nie było.
Wzięłam głęboki wdech i odchyliłam klapę walizki. Na wierzchu leżało kilka t-shirtów i nic szczególnego.
Jeśli coś ukrywał, schował to głęboko na dnie, więc zabrałam się do przekopywania sterty ubrań.
Ledwie dotarłam do dna, moje uszy zarejestrowały cichy dźwięk otwieranych za mną drzwi. Znieruchomiałam, ale zaraz po tym gwałtownie się obróciłam.
Zobaczyłam Dracona lustrującego mnie wzrokiem.
Miał na sobie białą koszulkę i dżinsy. Mimo tego, że był ubrany z pozoru zwyczajnie, trzeba przyznać, że na swój sposób wyglądał imponująco. No oczywiście, przecież to Malfoy. Mógł mieć okropny charakter, ale urody odmówić mu nie można.
Przez chwilę i ja dałam się ponieść jego urokowi. Wpatrywałam się w niego jak w jakiś posąg i nie potrafiłam przestać. Zapomniałam, że go nienawidzę i trwałam tak, sekunda po sekundzie, gapiąc się na blondyna.
Otrząsnęłam się z transu dopiero wtedy, kiedy usłyszałam chrząknięcie chłopaka. Pokręciłam głową, usiłując przywrócić sobie racjonalne myślenie i wtedy usłyszałam jego cichy śmiech.
- Co, aż tak na ciebie działam? - powiedział, wyraźnie rozbawiony.
Na te słowa o mało co się nie zarumieniłam i... Na Godryka! Co się ze mną dzieje! Przecież Malfoy to skończony kretyn... Ogarnij się, Astorio - nakazałam sobie w myślach.
Próbowałam także odnaleźć w jego głosie sarkazm, ironię - cokolwiek. Niczego jednak, poza normalnym rozbawieniem, nie wyczułam.
- Pff - parsknęłam. - Chyba niepoprawnie odczytujesz moje intencje. Jestem zaskoczona, bo to raczej nie jest normalne, że ktoś nagle pojawia się jak gdyby nic w środku lasu i...
- Nie pojawiam się tu bez powodu - przerwał mi.
Dopiero teraz zauważyłam, że w prawej ręce trzyma, prawdopodobnie zmniejszoną zaklęciem, walizkę.
- Jak ty... - zaczęłam, lecz nie mogłam dokończyć, bo Draco mi uciął:
- Teleportacja. Mówi ci to coś?
Och... Teleportacja! Nie miałam pojęcia, jak to się stało, ale kompletnie zapomniałam, że w tym miejscu znajdował się punkt teleportacyjny. I to by wyjaśniało pojawienie się Malfoy'a akurat tutaj...
- Jasne - bąknęłam cicho, za bardzo nie wiedząc, jak się zachować.
- A więc... Będziesz tak stała czy uprzejmie zaprowadzisz mnie do swojego domu? - zapytał, zbliżając się do mnie ze swoją walizką.
- Ee... - wyjąkałam. - No to chodź za mną.
O dziwo, Draco nie skomentował mojego jąkania, tylko skinął głową. Tym razem nie mogłam wyczytać z jego twarzy żadnych emocji.
Podniosłam się z pnia drzewa, o który wciąż byłam oparta i zawróciłam, schodząc na ścieżkę.
Nie zaszczyciłam Dracona nawet spojrzeniem. Słyszałam jego kroki za sobą, więc mogłam być pewna, że idzie za mną.
Nikt z nas się nie odzywał. Panowała cisza absolutna. W końcu, kiedy byliśmy już blisko, postanowiłam ją przerwać:
- Lepiej się przygotuj, Malfoy. Moja siostra urządza obiad na twoje powitanie.
Chciałam, by zabrzmiało to jakoś nieprzyjaźnie, ale nie udało mi się mówić takim tonem.
- Naprawdę? - Usłyszałam od niego.
Zdusiłam ochotę obejrzenia się za siebie.
- Tak.
O mało co nie dodałam, że od rana Dafne przygotowywała się do jego wizyty i jak mnie tym denerwowała. Nim zdążyłam jednak powiedzieć choćby słówko na ten temat, znaleźliśmy się przy głównej bramie wejściowej.
Weszliśmy prosto do ogrodu, który dosłownie zachwycał swoim pięknem. Wcześniej się nie rozglądałam, bowiem biegłam szybko, ale teraz mogłam podziwiać rosnące w nim kwiaty i rośliny. I co z tego, że robię to prawie codziennie... Po prostu wciąż nie mogę się napatrzeć.
- Wasz ogród jest piękny - Odezwał się głos za moimi plecami.
Odwróciłam się gwałtownie i ze zdziwieniem popatrzyłam na Dracona.
- Co? Mówię, co myślę - powiedział spokojnie.
- Nic - szepnęłam, prawie niesłyszalnie i odwróciłam się, by znów zacząć iść powolnymi krokami w stronę ogromnego domu. On podążył za mną.
Zdziwiła mnie jego reakcja. Dziwiło mnie również jego zachowanie. Malfoy, którego znałam nigdy nie okazywał swoich uczuć i emocji. Malfoy, którego znałam był sarkastycznym dupkiem i przeciwieństwem tego Malfoy'a, który właśnie szedł za mną. Czy wyciągnął wnioski z wojny i się zmienił? Wątpię, ale jego postawa była co najmniej dziwna.
Ledwo przekroczyliśmy próg domu, Dafne już doskoczyła do nas prawie w podskokach, aż za nadto radosna.
- Witaj, Draconie! - wykrzyknęła, a ja miałam wrażenie, że zaraz rzuci mu się na szyję. Na szczęście, nic takiego się nie stało.
O moim stroju nie wspomniała nic. Zresztą, Draco był również normalnie ubrany.
- Cześć, Dafne - odpowiedział jak gdyby nic.
- Jesteś głodny? Ach, co to za pytanie, oczywiście, że jesteś. Przygotowałyśmy z Astorią posiłek dla ciebie - szczebiotała.
Miałam głęboką ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem. Ledwo się przed tym powstrzymałam, pozwalając sobie jedynie na niemal niewidoczny uśmiech. Dafne ewidentnie podlizywała się Draconowi i właśnie to mnie tak śmieszyło.
Dafne skierowała się do salonu, odbierając walizkę Draconowi i stawiając ją gdzieś w kącie, a my nie mieliśmy innego wyboru, jak tylko podążyć za nią.
Siadłam do stołu, nie odzywając się ani słowem. Moja siostra usiadła naprzeciwko mnie, na przeciwległym jego krańcu, za to Malfoy zajął miejsce obok mnie. Przez to poczułam się odrobinę nieswojo, ale usiłowałam nie zwracać na to uwagi.
Jednym machnięciem różdżki Dafne na talerzach każdego z nas pojawił się posiłek składający się z małej pieczeni, ziemniaków i sałatki.
Zaczęliśmy jeść, a Dafne gawędziła o różnych sprawach, począwszy od tego, jaka to nasza okolica jest piękna i jak Draconowi będzie tu wspaniale przez następny miesiąc, na historiach z dzieciństwa skończywszy.
Draco momentami potakiwał i dodawał coś od siebie, lecz sporadycznie. Ja natomiast prawie wcale nie słuchałam wywodu siostry. Wydawało mi się, że młody Malfoy tak samo jak ja nie ma ochoty na taką rozmowę. Czy Dafne naprawdę tego nie widziała?
Po skończonym poczęstunku cała nasza trójka wstała od stołu.
- Dziękuję - Draco znów silił się na uprzejmość, co wzbudziło moje podejrzenia.
- Nie ma za co. Draconie, czy miałbyś ochotę teraz co nieco pozwiedzać? - zapytała Dafne.
- Z przyjemnością.
- Świetnie! Astorio, pokaż naszemu gościowi, gdzie jest jego pokój, a zaraz potem idziemy na spacer - poprosiła mnie.
Kiwnęłam głową.
- Chodź - zwróciłam się do Malfoy'a.
Poszliśmy na górę, a o drodze blondyn zabrał swoją walizkę. Czułam na sobie jego spojrzenie, które wywoływało we mnie mrowienie.
- To tutaj - Pokazałam mu drzwi do pokoju, w którym miał spać.
Otworzyłam je i weszliśmy do wnętrza. Pomieszczenie ogólnie było duże. Na środku znajdowało się wielkie łóżko z satynową pościelą, obok którego stały dwa, obite aksamitem fotele. Przy oknie z jedwabną firanką ustawiona była średniej wielkości brązowa szafa.
Draco oparł swoją walizkę o ścianę, wyciągnął swoją różdżkę i powiększył ją zaklęciem. W tej samej chwili dobiegł nas głos Dafne:
- Draconie, Astorio, chodźcie!
- Idź, Malfoy. Powiedz jej, że ja zostaję - oświadczyłam.
Draco wyszedł na korytarz, ale zaraz się odwrócił.
- Na pewno nie idziesz?
- Na pewno - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Wyszłam z pokoju za nim, ale skierowałam się w stronę łazienki. Kiedy się tam znalazłam, popatrzyłam w lustro.
Co się ze mną dzieje? Draco Malfoy to mój wróg, a tymczasem... Tymczasem dałam się ponieść jego urokowi. Nie mogę na to więcej pozwolić! Nie chciałabym stać się jak te dziewczyny, które niegdyś w Hogwarcie latały za nim, szalejąc z "miłości", jeśli tak to ujmę. Z drugiej jednak strony gdzieś w głębi serca wiedziałam, że nigdy w życiu nie byłabym taka.
Jest jeszcze to dziwne zachowanie Malfoy'a, o Dafne już nawet nie wspominając. Czy to możliwe, że się zmienił? Nie wiem.
A jeśli on coś kombinuje...? Znając go, ta opcja jest bardzo prawdopodobna. Co miałam zrobić, żeby to sprawdzić?
Śledzenie chłopaka nie wchodziło w grę. W głowie miałam pustkę. I nagle sobie przypomniałam. Walizka!
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, co oznaczało, że Draco i Dafne wyszli. Wiedziałam, co mam robić.
Szybkim krokiem wyszłam z łazienki i w mgnieniu oka znalazłam się w tymczasowym pokoju Dracona. Podeszłam do czarnego bagażu i zabrałam się za jego otwieranie. Spodziewałam się, że będzie zamknięty jakimś zaklęciem, ale tak nie było.
Wzięłam głęboki wdech i odchyliłam klapę walizki. Na wierzchu leżało kilka t-shirtów i nic szczególnego.
Jeśli coś ukrywał, schował to głęboko na dnie, więc zabrałam się do przekopywania sterty ubrań.
Ledwie dotarłam do dna, moje uszy zarejestrowały cichy dźwięk otwieranych za mną drzwi. Znieruchomiałam, ale zaraz po tym gwałtownie się obróciłam.
Zobaczyłam Dracona lustrującego mnie wzrokiem.
---
Witam Państwa ponownie! :D Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze, które zostawiacie po sobie - to mnie ogromnie motywuje i obudza moją wenę. Wasze podejrzenia pod poprzednim rozdziałem były genialne. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam i ten również Wam się podobał. Koniecznie napiszcie swoją opinię i uwagi w komentarzu!
Na pewno zauważyliście także zmianę szablonu. Wykonała go Mia z land-of-grafic, której jeszcze raz dziękuję. Podoba Wam się? ;)
Szablon śliczny ♥ Bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńNiestety, i tego się obawiałam, od razu Astoria uległa "urokowi" Draco zaraz przy ich pierwszym spotkaniu, a ja modliłam się wręcz, żeby tak nie było...
No cóż... trudno, ale nadrobiłaś końcówką. Ciekawa jestem jak ona się teraz wytłumaczy...
Pozdrawiam cieplutko i życzę mnóstwa weny!
U mnie też nowy rozdział ;)
Krótko, ale ciekawie ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pisz go szybko, bo muszę mieć co czytać podczas choroby!
OdpowiedzUsuńOj, Astorio. Nieładnie tak grzebać komuś w rzeczach. Zwłaszcza jeśli to Malfoy.
Spodziewam się czegoś w rodzaju "Postanowiłam pomóc ci w rozpakowywaniu twoich rzeczy." albo po prostu przejdzie do konkretów i wyjedzie prosto z mostu "Zachowujesz się jak nie ty i szukam powodów tego.".
Pozdrawiam i życzę weny ;)
~Juvia L.
Szablon cudowny. <3
OdpowiedzUsuńTrochę wkurzał mnie tekst. Jest dziwnie wyjustowany moim zdaniem, ale dobra, nie będę się czepiać. :D
To musiało zabawnie wyglądać. No bo wyobraź sobie, że przyjeżdżasz do kogoś i idziesz na spacer z domownikami, ale jeden z nich się wycofuje. Nagle sobie o czymś przypominasz, więc idziesz do swojego pokoju i zastajesz tą osobę grzebiącą ci w torbie... Ja nie mam pytań. :D
Pozdrawiam,
Cassie :)
U mnie też się pojawił rozdział trzeci! :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Kopanie po cudzych rzeczach to by pasowalo do Ast w wersji oryginalnej. Ty zrobiłaś z niej Gryfonkę - tym samym ten czyn jest po niżej jej poziomu
OdpowiedzUsuńGenialny szablon ^^
OdpowiedzUsuńHyhyhahaa (???) teleportejszyn też może być xd ale obserwujący Draco na drzewie moim zdaniem byłby lepszy, tak o ciupenke xD
Hmmm ciekawe jak wytłumaczy się Astoria... Czekam na następny rozdział! A teraz jeszcze jedna rada do tego. Rzuciło mi się w oczy, że jest bardzo dużo imienia Dafne. Zmieniaj to na moja siostra albo coś w tym stylu.
UsuńZapraszam na mojego bloga, pojawił się kolejny rozdział:
zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com
Taki spóźniony kom... :(
OdpowiedzUsuńSupcio rozdział. Niesamowity. Draco.... Co ty knujesz?!
Nie mogę się doczekać następnego! Buziaki!
Ach ta Astoria.. Nie ładnie tak grzebać w rzeczach innych. :D Rozdział jak zwykle świetny. Nie wciągnął mnie tak jak poprzedni, ale dalej na poziomie. ^^ Czekam na następny, bo jestem ciekawa jak Astoria się teraz wytłumaczy z tego. :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Astoria nie daj mu się:) Ciekawe co Draco zrobi z faktem, że ktoś przeszukiwał jego walizkę. Może przestanie być taki spokojny?:O
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam <3
Zapraszam również do siebie : chcebyctylkoztoba.blogspot.com
No tak, Malfoya na początku się spodziewałam, ale na końcu już nie :D Ciekawe jak Draco zareaguje na przeglądanie jego walizki :P
OdpowiedzUsuńPiękny szablon! No i, tradycyjnie, czekam na kolejny post :)
Pozdrawiam, R. ;)
No witam, witam!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to będzie Draco! No któż by inny <3 Ale wracając, szablon jest bardzo ładny, a wręcz śliczny!
Tylko pytanko, czy Astoria jest Ślizgonką w Twoim opowiadaniu? bo pomyślała "..na Godryka" jeśli tak, to jako uczennica domu Slytherina myślę, że bardziej pasowałoby przywoływanie Salazara.
Ogólnie rozdział bardzo mi się spodobał, miła ta przemiana Draco, jestem bardzo ciekawa jego charakteru, bo w sumie po jednym rozdziale ciężko już osądzać, jednak myślę, coś z tego wrednego Ślizgona w nim zostało :D
I ta ostatnia scena! Robisz świetne zakończenia w napięciu, no pozazdrościć! Pisz szybko kolejny! :)
Pozdrawiam ciepło,
AleksandraOla
http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/
Olu, może nie jestem autorką, ale w sumie ja też mogę odpowiedzieć. Astoria w opowiadaniu jest w Gryffindorze. ^^
UsuńDziękuję bardzo, w takim razie nie mam nic więcej do zastrzeżenia :D
UsuńWitaj ;)
OdpowiedzUsuńNo więc, znalazłam trochę czasu i postanowiłam zajrzeć :) no i nie żałuję :)
To opowiadanie jest genialne :D
Strasznie mi się podoba i już jestem bardzo, bardzo ciekawa co będzie dalej.
Normalnie pozazdrościć...
A co do szablonu - śliczny :)
Pozdrawiam i weny :)
Buziaki ;*
Szablon od razu rzucił mi się w oczy, jest najprawdę przyjemny, szczególnie ładna jest jego kolorystyka. Co do rozdziału - niewiele zaskoczyłaś chyba pojawieniem się Malfoya, jednak jak na wcześniejsze postanowienia Astorii, stosunkowo łatwo poddała się Draco. Dość nieroztropne było szperanie w jego rzeczach, teraz będzie musiała mu się gęsto tłumaczyć.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny wygląd bloga :)
OdpowiedzUsuńA to ci Astoria :D nie ładnie tak grzebać w cudzych rzeczach xD oj tam, przynajmniej będzie ciekawie ;)
No ciekawa jestem jak zareaguje Draco, a Dafne to mnie bawi w tym opowiadaniu :D Skacze wokół swojego gościa jak perfekcyjna pani domu :D
Pozdrawiam, życzę weny i duuuużo zdrówka. Do następnego ;)
pocalunekdementora.blogspot.com
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńHaha, no to się Astoria wkopała :D
Jestem ciekaw co z tego wyniknie :)
truelifebydamien.blogspot.com