Nie będę się tłumaczyć z tego, że mnie nie było. Podziękuję tylko za tyle komentarzy (cóż, trochę wymuszonych :') i codziennych wyświetleń, których jest naprawdę dużo. Zapraszam do czytania krótkiego rozdziału. Przepraszam, ale ostatnio wena okropnie mi nie sprzyja, tzn. mam dużo pomysłów, ale nie na to opowiadanie.
PS Dziękuję Vanfanell Viceroy i NOX, które nominowały mnie do Liebster Blog Award. Spodziewajcie się niedługo (i wreszcie) odpowiedzi na nominacje :)
Od uderzenia zapiekł
mnie policzek i odruchowo przyłożyłam do niego dłoń. Malfoy
nadal przede mną stał, lecz zauważyłam, że lekko się cofnął.
Dziwne, szaleńcze iskierki w jego oczach jak szybko się pojawiły,
tak szybko zniknęły, a zastąpiły je dezorientacja i strach.
Nie spodziewałam się
tego po nim. Nie przypuszczałabym, że byłby zdolny do czegoś
takiego. Owszem, nazwałam go tchórzem, ale to, co zrobił, nijak do
niego pasowało. Sądziłam, że nawet jeżeli wyzywałabym go od
najgorszych, on najwyżej odpowiedziałby mi tym samym. Najwyraźniej
się myliłam. Szukałam czegoś, co byłoby przyczyną tego
zachowania, ale nie mogłam znaleźć nic. Może za wysoko go
oceniłam. Może nie jest taki, za jakiego go dotychczas uważałam:
wredny, arogancki, ale z szacunkiem do kobiet.
W myślach w okamgnieniu
przeanalizowałam obecną sytuację i nie zawachawszy się ani
chwili, oddałam mu. Nawet nie próbował mnie powstrzymywać,
najwidoczniej się tego spodziewał. Dopiero wtedy odwróciłam się
i pobiegłam przed siebie, zostawiając go samego.
Właśnie poznałam inną
stronę Dracona Malfoya. To znaczy, zawsze wiedziałam, że jest
okropny i tak dalej, ale uważałam, że nigdy nie posunąłby się
do takiego czynu. W pewnym sensie miałam głęboką nadzieję, że
to się jednak nie wydarzyło, że... Sama nie wiedziałam, na co
liczyłam.
Dopiero, kiedy wyszłam
z lasku i udałam się w stronę domu, jedna samotna łza spłynęła
po mojej twarzy. Oznaka słabości, której tak bardzo nie chciałam
okazywać. Czym prędzej ją wytarłam i obejrzałam się za siebie.
Na szczęście, Ślizgona nigdzie nie było widać.
Przekroczywszy próg
posiadłości przypomniałam sobie o Dafne. Czy mam jej powiedzieć o
tym, co się wydarzyło? Zaczęłam się nad tym zastanawiać i
doszłam do wniosku, że będzie lepiej, jeśli się dowie.
Oczywiście, przecież musi wiedzieć, że chłopak, za którym tak
prawdopodobnie szaleje, jest podłym draniem nieszanującym kobiet.
Miałam zamiar jej poszukać, ale nie musiałam tego robić, gdyż
sama zainteresowana schodziła właśnie ze schodów.
Jedno spojrzenie na mnie
wystarczyło, by zapytała:
- Co się stało? Dziwnie
wyglądasz.
Z pewnością nie
wyglądałam najlepiej. Moja mina musiała jej wszystko zdradzić. O,
tak. Moja siostra zawsze potrafiła wyczytać z mojej twarzy, jaki
mam nastrój, umiała mi pomóc w trudnych dla mnie chwilach.
- Posłuchaj, Dafne -
zaczęłam. - Musimy porozmawiać.
- O czym? - Teraz znalazła
się tuż przy mnie.
- Malfoy... Malfoy mnie
uderzył. - Zdawałam sobie sprawę, że brzmię jak mała
dziewczynka skarżąca się mamusi, ale niezbyt mnie to obchodziło.
- Co?! Nie żartuj.
- Nie żartuję. Mówię
całkiem poważnie. Co prawda, ja pierwsza nazwałam go tchórzem,
ale... On jest niebezpieczny. Widziałam to w jego oczach. -
Przypomniałam sobie, jak gwałtownie zmienił się jego wyraz twarzy
po tym, jak go obraziłam. - Dafne, zapomnij o nim, bo...
- Nie wierzę ci. -
Przerwała mi. - Wiem, jakie masz o nim zdanie i chcesz sprawić, bym
nie zawracała sobie nim głowy, tak? Ale nie uda ci się! - Ostatnie
zdanie dosłownie wykrzyczała tak, iż byłam pewna, że słychać
ją w co najmniej promieniu kilometra.
Zamilkłam. Już jej nie
poznawałam. Dawna Dafne na pewno by się nie zachowała w taki
sposób. Co więcej, nie uwierzyła mi.
- Co się z tobą stało? -
Zapytałam cicho, kiedy wreszcie odzyskałam głos. - Czy naprawdę
zmieniłaś się tak pod dziwnym wpływem uczuć do Malfoya, czy
chodzi o coś zupełnie innego?
- Ja wcale się nie
zmieniłam! - Znowu to samo. - Jestem taka, jaka byłam, zrozum to w
końcu!
- Jakoś mi się nie
wydaje! - wykrzyczałam, bo byłam już naprawdę wściekła. -
Jesteś tak zaślepiona, że tego nie widzisz! Mam tego serdecznie
dość!
- To ja mam sedecznie dość
tych twoich pretensji! Nie widzisz, że mi naprawdę na Draconie
zależy? Jeśli ci to nie pasuje, to się nie wtrącaj w nie swoje
sprawy. - I odeszła na górę, nawet na mnie nie spoglądając.
A ja wciąż stałam,
patrząc w miejsce, gdzie zniknęła moja siostra i zastanawiałam
się, gdzie się podziała stara Dafne, ta, która umiała mnie
rozśmieszyć, pocieszyć i sprawić, że dzień od razu stawał się
lepszy.
Zabawne, że zaczęło
się od Malfoya. To on był tego przyczyną. Przez niego Dafne stała
się inna. A jeszcze zabawniejsze, że stało się to w zaledwie
kilka dni.
Wreszcie ruszyłam się
z miejsca, ale wciąż jakby otumaniona. Pozwoliłam łzom spokojnie
płynąć. Kap, kap. Powoli wyszłam z przedpokoju, ponownie na dwór.
Kap, kap.
Momentalnie przystanęłam, kiedy go zauważyłam. Stał oparty o marmurową kolumnę, przez co wyglądał jak rodowity arystokrata. Wszystko wskazywało na to, że słyszał naszą kłótnię.
Chciałam zawrócić, ale on najwidoczniej mnie zauważył. Nie chciałam, by widział, jak płaczę, więc spróbowałam się jakoś ogarnąć i czym prędzej wytarłam łzy. Wtedy on złapał mnie za ramię, ale nie był to silny uścisk, wręcz przeciwnie - delikatny.
- Puść mnie, Malfoy - powiedziałam zachrypniętym głosem. Nie ukrywam, że nieco bałam się, że może coś mi zrobić, chociaż nic na to nie wskazywało. Próbowałam się wyrwać, ale Ślizgon najwyraźniej nie zamierzał mnie puścić.
- Nie wiem, od czego zacząć, ale chcę cię...
- Nie interesuje mnie, co masz mi do powiedzenia. Proszę tylko, żebyś mnie łaskawie puścił! - Przerwałam jego wypowiedź.
Ustąpił. Czym prędzej znalazłam się jak najdalej od niego i szybkim krokiem wyszłam za ogrodzenie posesji. Tam, jak gdyby nic, usiadłam na skrawku ziemi, tuż obok żółtych kwiatków, zapewne prymulek. Na wszelki wypadek, w razie jakiegoś bardzo wątpliwego niebezpieczeństwa, wyciągnęłam różdżkę z kieszeni. Tak naprawdę pragnęłam użyć jej na kimś innym, a mianowicie na pewnym tlenionym blondynie. I pomimo swojej gryfońskiej odwagi, chyba jednak nie odważyłabym się tego zrobić. Niosłoby to za sobą konsekwencje.
Czy rodzice byli absolutnie pewni tego, co robią, gdy udali się w podróż z Narcyzą i Lucjuszem, tym samym pozostawiając młodego Malfoya ze mną i Dafne na cały miesiąc? Przecież doskonale wiedzieli o tym, że nie przepadam za Draconem. O co więc chodziło? Nie miałam pojęcia. Myśl, że Ślizgon zostanie tutaj jeszcze miesiąc, przyprawiała mnie o gęsią skórkę.
Wraz ze wspomnieniem rodziców nadszedł kolejny problem. Powinnam poinformować ich o całym zajściu? Nie, chyba nie. Przynajmniej na razie. Poza tym nie chcę im psuć wycieczki dookoła świata, podobno bardzo fascynującej.
Coś zaszeleściło z tyłu mnie, więc mimowolnie się odwróciłam. O nie. To znowu Malfoy.
- Idź sobie - wychrypiałam, bo gardło miałam wciąż podejrzanie ściśnięte. Najwidoczniej nie zamierzał tego robić. Przemówił, a ja, nie wiedzieć czemu, już mu nie przerwałam. Może dlatego, że wypowiedział słowo, którego Malfoyowie nie używają, a jeśli już, to w ekstremalnych sytuacjach.
- Przepraszam. Zachowałem się jak podły kretyn. Wiem, co teraz o mnie myślisz. Zgadza się: jestem zimnym draniem bez serca.
Szanowny pan arystokrata nie tylko przeprosił, ale też przyznał się do winy. Mało tego, nazwał siebie określeniami, których ja nie powstydziłabym się użyć wobec niego.
- Słyszałeś, prawda? - Chciałam się upewnić.
- Tak. Jeśli chcesz, mogę z nią porozmawiać.
- Wątpię, czy to by cokolwiek dało - prychnęłam.
Pokręcił lekko głową, a ja nie wiedziałam, co miał znaczyć ten gest.
- Nie będę ci już wchodzić w drogę. Wiesz. Greengrass, nie myśl sobie, że moje życie jest takie wspaniałe. Każdy ma swoją ciemną stronę - dodał jeszcze i odszedł.
Pierwszaaa!!! Lecę czytać!
OdpowiedzUsuńTrochę krótko... ale rozdział super ^^
UsuńKiedy Astoria poczuje ciś do Dracona? Chyba że już coś czuje...
Czekam na więcej,
Pozdrawiam i życzę weny
~NOX
Cudowny!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba! Jest wspaniały! Dafne odbiła woda sodowa, Malfoy przeprasza a Astoria ma mieszane uczucia! *0*
Usuń<3 Na prawdę wspaniały rozdział. Ekstra!
Weny!!!
Zdecydowanie Z A K R Ó T K I! Ale i tak cudowny... Mam ( zapewne nie tylko ja) nadzieje, że nie bedziesz nas torturować. Dzień w dzień sprawdzałam czy jest kolejny rozdział, nie było i nie było. A tu nagle jest! Kretyński uśmiech zagościł na mojej twarzy, chwile pózniej nie zmieniając miny czytałam wszystko.
OdpowiedzUsuń"Może za nisko go oceniłam." - nie powinno być "za wysoko"? No bo zastanówmy się, Malfoy uderzył Astorię, która wcześniej myślała, że do damskiego boksera jest mu daleko. Według mnie powinno być właśnie "za wysoko". :)
OdpowiedzUsuńOgółem rozdział całkiem - całkiem. ;)
Akcja się rozwija, pierwsze lody powoli pękają. Mam nadzieję, że za niedługo Dafne się obudzi i zobaczy, jaką "cudowną" była siostrą. Rozumiem, że jest zauroczona, ale mimo wszystko Astoria powinna być dla niej na pierwszym miejscu. ;)
Życzę weny!
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Tak, faktycznie :) Już poprawione ;)
UsuńCo ta Dafne? Nie wiem, jak bardzo trzeba być zaślepionym miłością, by nie uwierzyć bliskiej osobie, która jest już nawet blisko płaczu?
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału, więc życzę Ci by wena, która przychodzi do innych opowiadań, przyszła także do tego. :3
Dobry blog. Cieszę się, że zostawiłaś komentarz na moim blogu i po nim tu trafiłam! Zapraszam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNareszcie !
OdpowiedzUsuńZaglądałam prawie codziennie i nic.
Trochę z opóźnieniem komentarz, ale jest. RRozdział krótki. Mógłby być dłuższy jednak rozumiem bbrak weny i inne. Szczerze podoba mi się ta historia. Koniec rozdziału najlepszy . Czekam na next :)
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńNadal nie wiem jak Malfoy mógł ją tak po prostu uderzyć. A ona już powoli myślała że się zmienia. No ale cóż, co się stało to się nie odstanie :(
A zachowanie Dafne totalnie mnie zaskoczyło. Jak ona mogła tak zgłupieć?! Rozumiem, że mogła się zakochać, no ale siostra powinna być na pierwszym miejscu,
Ogólnie super rozdział! ^^
Z niecierpliwością czekam na next!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszamy na kolejne analizy :)
OdpowiedzUsuń-> http://blogowiskowo.blogspot.com/2015/11/15-polska-tez-moze-sobie-wybudowac.html
-> http://blogowiskowo.blogspot.com/2015/12/16-pierwsza-tak-pozytywnie-pierdolnieta.html
Fajny blog. Tylko "fajny" bo uważam, że zmieniłaś charakter Draco. Zrobiłaś z niego taką ciepłą, miekką kluche, ktora bije dziewczyny. ;-: Ogolnie byloby spoko, ale za krotkie! ;_: Coz, czekam na next notki!
OdpowiedzUsuń